poniedziałek, 10 października 2016

51. (skoki) Avonlea, The Mentalist

Ruska & The Mentalist
Detalli & Avonlea

Miałyśmy zabrać nasze kropki na lekki trening skokowy, korzystając ze znośnej temperatury. Dochodziła czternasta godzina, kiedy weszłyśmy do stajni i zabrałyśmy się za czyszczenie. Avi była zupełnie grzeczna i wcale się nie wierciła, nawet później przy zakładaniu sprzętu. Mentalist miał nieco gorszy humor i siłował się ze mną przy czyszczeniu kopyt, ale nie odpuściłam i to zaakceptował. Kiedy obydwa rumaki były już obrane, wyprowadziłyśmy je przed stajnię, gdzie od razu wsiadłyśmy ze schodków. 
Udałyśmy się na plac, a przechodząca niedaleko Cora zamknęła za nami furtkę, życząc nam jeszcze powodzenia. Miałam nadzieję, że nie przyda nam się to. 
Mentalist od razu ruszył żwawym stępem po pierwszym śladzie. Trzymałam wodze lekko, ale na kontakcie. Cały czas dawałam mu też łydkami znać, w która stronę chcę jechać – bo zaczęliśmy sobie od razu robić jakieś większe wolty albo zmiany kierunku na przekątnych. Był strasznie wygodny i miło mi się z nim pracowało. Avonlea miała małego lenia i Detalli cały czas musiała pilnować, by klaczka raźno maszerowała. Za każdym razem gdy amazonka trochę odpuszczała – koń zwalniał, albo w ogóle się zatrzymywał. Ale poprawnie reagowała na sygnały i nie buntowała się. Obydwie starałyśmy się urozmaicać jazdę, robiąc dużo ćwiczeń w stępie, a potem w kłusie. Konie zaczęły się fajnie rozluźniać. Nawet Avonlea zrobiła się bardziej chętna do pracy. Robiłyśmy sporo serpentyn i slalomów między porozstawianymi przeszkodami. Zawołałyśmy Alexa (który jak zwykle przypadkiem zawsze kręcił się tam, gdzie przebywała Det) żeby rozłożył nam cavaletti. Koniska przejechały przez nie całkiem nieźle. Detalli świetnie rozbudziła swoją klaczkę i teraz nie miała w sobie ani grama z leniucha. Truchtała do przodu w bardzo dobrym tempie i to sama z siebie. Zaangażowała też zad – tak samo jak Mentalist, który dodatkowo zaczął mi się tez zbierać. Nad drążkami biegaliśmy jeszcze kilak razy, zawsze pilnując by konie nie zwalniały i wysoko podnosiły nogi. Później przeszliśmy do małych skoczków z kłusa. 
Były naprawdę malutkie – przeszkody miały po 50 cm. Na pierwszy ogień poszła Avi, która nie miała za bardzo ochoty na skoki. Na szczęście Detalli wyczuła to jej zawahanie przed pierwszą stacjonatką i wypchnęła konia do skoku. Nie wyglądał dobrze, ale to że w ogóle miał miejsce zmotywowało konia do dalszej pracy. Później już się nie stawiała i wystarczył jej lekki impuls. Nie miała o prawda jakiegoś takiego wewnętrznego przekonania i woli walki, ale jej późniejsze skoki wyglądały ładnie i poprawnie. Nie próbowała za wszelką cenę ruszać galopem, jak robił mi to za chwilę Mentalist. Kiedy ta mała małpiatka zorientowała się, że skaczemy, nie mógł wysiedzieć w miejscu. Strasznie parł na wędziło, dwa razy mi zagalopował i generalnie był nieznośny. Zabrałam go na koło i chwilę popracowałam nad wyciszeniem. Kiedy osiągnęłam co chciałam zabrałam go na przeszkody i było o wiele lepiej. Skakał z zaangażowaniem, ale był już dość grzeczny. Wybijał się ze sporą, pewnie nawet za dużą siłą jak na takie małe krzyżaczki, ale sprawiało mu to radość. Det mówiła, że z boku też wszystko wygląda okej. 
W czasie gdy Alex podwyższał nam poprzeczki i budował szereg gimnastyczny, my sobie zagalopowałyśmy. Koniska były bardzo chętne. Avi nawet bryknęła ze szczęścia, powodując u Detalli dziwną minę i parsknięcie śmiechem. Ment zaczął się trochę za bardzo rozpędzać, więc znowu wzięłam go na koło. Po kilku okrążeniach obydwa oknie zmieniły kierunek. Avi przez przejście do kłusa i półwoltę, a mój ogr przez całkiem udaną lotną. Pogalopowaliśmy więc sobie na drugą nogę i przeszliśmy do skoków. 

AVONLEA
Klaczka zmieniła już zdanie na temat skoków, pod Detalli była bardzo chętna do pracy i jeszcze ani razu nie wyłamała. Starała się być jak najlepsza. Miała szansę się wykazać. Zagalopowały w narożniku i najechały na wolno stojącą stacjonatę. Avi mocno się wybiła i pięknie pokonała przeszkodę. Po krótkim najeździe tak samo zrobiła z okserem. Det ją poklepała i po chwili luźniejszego galopu zabrała małą na szereg. Bardzo jej pilnowała, mając nadzieję, że się uda i udało się. Co prawda Avonela nie była do końca przekonana, musiała się bardzo wysilić, żeby wylądować i od razu poderwać się do lotu, ale przynajmniej próbowała. Jej skoki były bardzo wolne i w większości wymuszone, ale od strony technicznej wyglądały poprawnie. Widać było, że dla klaczy to spory wysiłek. Jednak dotrwała do końca bez zatrzymania. Z tej radości sobie znowu bryknęła, kiedy Det klepała ją po szyi i powtarzała, że jest „bardzo dobrym koniem”. 
Po chwili przerwy spróbowały jeszcze kilku przeszkód wyższych o 5 cm. Avonela z pojedynczymi radziła sobie o wiele lepiej. Była szybsza i bardziej zwinna. Mimo wszystko Det postanowiła jeszcze raz przejechać szereg, żeby klaczka zapamiętała co i jak. Zrobiły to dopiero po kilku minutach kłusa. Avonlea znowu chciała się zatrzymać przed pierwszą przeszkodą, ale Det i tym razem porządnie wypchnęła ją do góry. Później musiała ciągle robić to samo, ale Avi ani razu nie wyłamała! Skakała niestety dość niechętnie, ale kiedy już skończyła i została pochwalona humor natychmiast się jej poprawił. 
Co poprawić: przejeżdżanie długich szeregów

THE MENTALIST
Nadeszła nasza kolej. Mentalist bardzo wyrywał mi się do tych skoków i musiałam zrobić półparadę żeby znowu nie brać go na koło i nie tracić czasu. To go uspokoiło i dał mi się zaprowadzić na stacjonatę. Tuż przed nią przyspieszył tak, że na nic się zdały moje protesty, a w efekcie ten skok został wykonany w stylu sarenki – zupełnie nie poprawnie, no ale chociaż bez zrzutki. Przy następnej przeszkodzie koń był już bardzo sterowny i odpuścił. Skok oddaliśmy bardzo ładnie i zupełnie na luzie. Czas jakby się zatrzymał, a my szybowaliśmy w powietrzu. Ale pokonując szereg, do którego się zbliżaliśmy, musieliśmy być nieco szybsi i załatwić to siłą rozpędu. Ogier spełnił moje oczekiwania i poradził sobie znakomicie! Śmigał przez przeszkody na skok wyskok i jedną foulę jakby tylko to robił  całe życie. Nakręcał się coraz bardziej, więc jego skoki były coraz mocniejsze. Kiedy dotarliśmy do końca nie miałam już zbyt wiele siły i pozwoliłam mu na chwilę szybkiego galopu. Alex przy okazji podwyższył nam parę luźnych przeszkód. Ment miał w  sobie jeszcze całkiem sporo siły, ale i się ogarnął, dzięki czemu nasz współpraca przeżywała swoje najlepsze chwile. Ogier zdał się na mnie i zaufał mi. Pokonaliśmy dwie stacjonaty, oksera i doublebarre'a (każda przeszkoda po 110cm), a później ponownie najechaliśmy na szereg, ale tym razem od drugiej strony. Koń był miło skupiony na zadaniu i nie rozpraszał się. Pozwalał mi się prowadzić i dostosowywał swoje tempo do moich poleceń. Skończyliśmy bez zrzutek, więc wyklepałam go w podzięce. 
Co poprawić: jego zachowanie nie jest jeszcze najlepsze, nie zaszkodzi trochę więcej pracy ujeżdżeniowej

Koniska jeszcze trochę pogalopowały, ale już na luźniejszych wodzach, w fajnym, patatajowym tempie. Później dużo kłusa i z tegoż chodu skoczyliśmy sobie jeszcze po dwa krzyżaczki. Nawet Avi chętnie je pokonała. Na rozstępowanie pojechałyśmy sobie na spacer po okolicy, ale tylko na jakieś 10 minut, bo miałyśmy jeszcze później jechać do kina na konkretną godzinę. Dzielne rumaki odprowadziłyśmy do boksów, gdzie zdjęłyśmy sprzęt i podarowałyśmy po   jabłuszku.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz