Audrey & Baron Zemo
Detalli & Virtual Reality
Ruska, Nash
Nie było łatwo wyczyścić Barona, ale Audrey nie miała wyboru i musiała sobie z tym poradzić. Wyprowadziła go sobie przed stajnię, podczas gdy ja i Detalli zajmowałyśmy się Reality. Klaczka czuła się znakomicie i pozwalała nam na wszystko. Dopiero kiedy przyszedł czas na ogławianie zrobiła się trochę spięta, ale i tak zachowywała się w porządku.
Wyprowadziłyśmy ją przed stajnię, gdzie Baron właśnie szarpał się z Audrey. Plusem było to, że on także miał już na sobie sprzęt. W końcu jako tako odpuścił i mogliśmy ruszyć na plac. Nie było już aż tak gorąco, w końcu dochodziła dwudziesta pierwsza. Ale wciąż było jasno.
Przy okazji zjawił się Nash, który miał nam podwyższać przeszkody. Weszliśmy na plac, a Detalli od razu wsiadła na Reality. Audrey nie miała tyle szczęścia, bo Baron zaczął odstawiać cyrki i nawet stawał dęba. W końcu Nash do niego podszedł, roztaczając aurę spokoju i łagodności. Widziałam w oczach tego konia czystą chęć zamordowania go, ale cała reszta istotnie rozluźniła się i stała w bezruchu. Drey cała zadowolona wskoczyła na niego i ruszyła stępem.
Obydwa konie były bardzo żwawe i wcale nie trzeba było ich popędzać. Czasami nawet wręcz przeciwnie – same z siebie chciały ruszać kłusem czy galopem. Amazonki jednak radziły sobie bardzo dobrze. Szybko nawiązał z wierzchowcami współpracę i potrafiły zainteresować konie najróżniejszymi ćwiczeniami. Robiły masę wolt i serpentyn między porozstawianymi na placu przeszkodami. Baron miał się na baczności. Nash nie chodził przy nim cały czas, więc nie oddziaływał na niego bez przerwy, jednak kiedy tylko widział jakieś oznaki nieposłuszeństwa wychodził na środek. Później pierwsze zakłusowanie, które w przypadku Rei było bardzo chaotyczne, więc Det chwilę później zwolniła i zakłusowała raz jeszcze. Klacz wykonała przejście już o wiele lepiej. Baron wyciągnął się na wyżyny swoich umiejętności – poruszał się perfekcyjnie. Bardzo dynamicznie i w odpowiednim ustawieniu. Przy zagalopowaniu oba konie popisały się odrobiną szaleństwa, ale dziewczyny im na to pozwoliły. Było sporo galopu, a potem małe przeszkódki. Baron skakał je z ogromnym zapasem i wybiciem tak silnym, jakby miał zaraz przeskoczyć ogrodzenie. Rea ładnie dostosowywała się do wysokości tych krzyżaczków i stacjonat. Postanowiliśmy zwiększyć wysokość, a w tym czasie koniki przechodziły w kłusie przez cavaletti. Kilka minut później je ściągnęliśmy, ale zarówno Rea jak i Baron dobrze sobie na nich radzili. Wysoko podnosili kopytka i nie uciekali na boki.
Pierwsza miała iść kobyłka. Przeszkody dostosowane do klasy P. Detalli spięła ją do galopu i wykonała spora woltę, żeby ustawić sobie konia. Szybko przeszły do skoków, bo Rea jest naprawdę sterowna i kontaktowa na parkurze. Tym razem również spełniała każde polecenie amazonki. Det chciała postawić na szybkość, wiedząc, że klacz jest bardzo dokładna, ale traci dużo czasu. Popędzała ją na drodze między przeszkodami i cały czas pilnowała co dało dobry efekt. Reality wybijała się zawsze w odpowiednim miejscu i z odpowiednią siłą. Może jej zapasy nad drągami nie były spektakularne, ale wystarczające. Pięknie baskilowała przy każdym skoku i nie bała się kolorowych przeszkód. Po skończonym i bardzo udanym przejeździe została poklepała, a na scenę wbiegł Baron Zemo.
Ten koń nie miał zamiaru udawać i z całą swoją energią wybił się przed pierwszym okserem. Gdyby Audrey nie była sobą, pewnie wyrzuciłby ją z siodła jak z katapulty. Ale trzeba było przyznać, że sam skok wyglądał rewelacyjnie. Może wyglądał trochę wściekle, ale myślę, że pomagało mu to uporać się z przeszkodami. Zawsze atakował je ostro i nie dawał im żadnych szans. Jego skoki były przepełnione energią, a sam przejazd chyba był rekordy czasowe, ale niestety nie było to zbyt dokładne. Nie raz robił zbyt ostre zakręty, prawie przewracając stojaki, albo zbaczał z prostego najazdu i później skakał na ukos.
Podwyższyliśmy przeszkody do 125 centymetrów i daliśmy po raz kolejny szansę Reality. Klaczka była wciąż bardzo chętna do pracy, a odpowiednio zachęcana przez Detalli aż paliła się do skoków. I tym razem amazonka skupiała się na popędzaniu jej i pilnowaniu tempa. Wiedziała już doskonale, że klacz wie co robić, jak najeżdżać a przeszkody i w którym miejscu się wybijać. Dawała jej jeszcze przypomnienia „na w razie czego”. Rea była zadowolona z wyższych przeszkód. Najeżdżając na szereg odpaliła wrotki i pokonała go w stylu Hulkbustera (konia;). Płynnie przeskakiwała kolejne stacjonaty na skok wyskok, dbając o to, by nie zahaczyć o nie kopytkiem. Bardzo ładnie składała nóżki, jednocześnie wyciągając szyję. Naprawdę świetnie się prezentowała i zakończyła przejazd bez zrzutek w dobrym czasie.
Baron minął się z nią w bojowym nastroju. Za to pięknie zagalopował. Te jego przejścia zawsze wyglądały mega pięknie. Zaatakował pierwsza przeszkodę z właściwym dla siebie nerwem, ale później trochę się już uspokoił. Audrey mocno go pilnowała i robiła wszystko, by był ostrożniejszy. To dawało rezultaty, bo nie zachowywał się już tak chaotycznie i wyglądało na to, że jest o wiele bardziej skupiony niż poprzednio. Jego skoki były naprawdę dobre. Wybijał się z niebywałą energią, robiąc sobie niezły zapas nad chyba każdą przeszkodą. Nie napalał się tak na te skoki, dawał się trochę zwolnić, żeby kosztem czasu naprawić jego rysunki najazdów i zakrętów. Audrey wyglądała na zadowoloną, kiedy klepała go na koniec.
Daliśmy im jeszcze skoczyć po trzy przeszkody mające 135 centymetrów. Reality radziła sobie dobrze, chociaż widać było że wyżej to ona jednak nie skoczy póki co. Ale nie bała się i zawsze podejmowała wyzwanie. Natomiast Baron wyłamał przed okserem. Pierwszy skok poszedł mu świetnie, bo i tutaj miał mały zapasik, ale już wtedy było widać, że się waha. Przy drugiej próbie na szczęście już mu się udało i trzecią przeszkodę także zaliczył.
Dużo kłusowali, ale na stępa zabraliśmy konie na karuzelę, bo zrobiło się już trochę ciemno. Zdjęliśmy im cały sprzęt i założyliśmy jedynie kantarki. Jakieś 20 minut później sprowadziliśmy je do stajni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz