piątek, 12 sierpnia 2016

36. (ujeżdżenie) Tenerife Sea

*przepraszam za brak polskich znaków, pisałam to na telefonie z przyłączoną ińszą klawiaturą... :( *

Data: 10 sierpnia 2016
Godzina: 13:14
Rodzaj: zwykłe przypomnienie i utrwalenie wiadomości
Uczestnicy:
Friday - Tenerife Sea (Avalon)
Ruska

Patrzylam jak Fri szykuje sobie Avalona do jazdy. Proponowala mi wczesniej zebym wziela sobie Lardeo, ale ja mialam dzis zbyt wielkiego lenia na jazde ujezdzeniowa i to na wyzszym poziomie.
 Tak czy siak Avi stal grzecznie w boksie i nie musial byc nawet przywiazany. Pozwalal swojej opiekunce dokladnie sie wyczyscic, podal takze kopyta. Kiedy jego siersc juz lsnila i byl gotowy - przyszla pora na sprzet. Podawalam kolejne elementy, a konik jak stal tak stal - ciagle aniolek. Po chwili uporalysmy sie juz z nim i moglysmy udac sie na hale, gdzie panowala przyjemna temperatura.
 Avalon szedl powoli, bez pospiechu i na luzie przekroczyl prog krytej hali. Rozejrzal sie tylko, kiedy Friday podciagala popreg. Wskoczyla na grzbiet, po czym od razu delikatnie zebrala wodze i ruszyla stepem. Widac siwus mial dzis sporo energii, bo od poczatku poruszal sie dziarskim krokiem z dumnie uniesiona glowa. Fri widzac to szybko przystapila do wykonywania wolt i serpentyn, starajac sie zaintereswac konia i sklonic go do lepszego ustawienia pyszczka. On bardzo predko to pojal. Nie zwalnial - zachowal swoje fajne tempo - tylko obnizyl troche lebek, powolutku sie zbierajac. Ciagle cos robili, caly czas byli w ruchu - obserwowalam ich z trybun. Friday nie dawala mu prerwy do namyslu, chciala by ufal jej sygnalom i robil to. Natychmiast reagowal na kazdy jej ruch, nawet taki delikatny.
 Po wstepnej rozgrzewce postanowili zaklusowac. Kon az sie do tego palil i calym soba (choc w grzeczny sposob) pokazywal, ze chce juz biec.  Ruszyli w polowie krotkiej sciany, a przejscie wygladalo bardzo ladnie. Avi szczesliwy zamachal lepetynka, ale zaraz potem wygial szyje i ustawil pyszczek prostoadle do ziemi. W swoim zwawym, sprezystym klusie zaangazowal zad, a kiedy przyspieszali na dlugich scianach czy przekatnych - wyrzucal przed siebie nogi, pieknie przekraczajac. Prezentowal sie naprade fantastycznie, wiedzialam, ze warto bedzie przyjsc i popatrzec...
 W tym chodzie takze robili sporo cwiczen. Zaczeli od podstawowych figur z duza iloscia lukow. Fri chciala jak najbardziej rozluznic i uelastycznic Avalona, a po 10 minutach zaczelo to przynosic efekty. Ladniej poruszal sie na zakretach i jego chody staly sie jeszcze bardziej efektowne. Probowali tez ustepowania od lydki w klusie na przekatnych. Avalon widzial jak nalezy wykonac cwiczenie i zaprezentowal je na szesc z plusem. Doskonale panowal nad swoim cialem, nie mylil sie, nie tracil rownowagi. Co jakis czas dla odprezenia bawili sie zmiana tempa,  czasami wjezdzali sobie na srodek z linii srodkowej i cwiczyli zatrzymania. Na ogol wychoddzily dobrze, ale Avi chyba nie do konca ogarnial o co choddzi nam z tym stawianiem kopyt.
 KIedy porzadnie rozgrzali sie juz w klusie, przyszla pora na zagalopowanie. Wjechali na pierwszy slad, Fri ustawila konia jak nalezy, a w odpowednim momencie wypchnela go ruchem lydki i biodra do galopu. Kon wykonal przejscie rewelacyjnie, poczynajac od zadu, ktory caly czas aktywnie angazowal. Avi nie szalal, a biegl spokojnym tempem. Po wykonaniu pelnego okrazenia zaczely sie dodania i skrocenia. Ogier radzil sobie swietnie, przez caly czas byl bardzo skupiony i dokladnie wyjezdzal rysunek. Nie odpuszczal sobie. Zmienili kierunek poprzez przekatna z lotna zmiana nogi. Kon poradzil sobie bardzo dobrze. Po chwili Fri zdecydowala, ze czas na przecwiczenie piruetu. Ta figura nie byla popisowym numerem Avalona i za pierwszym razem nie poszlo mu najlepiej. Amazonka cierpliwie tlumaczyla mu co nalezy zrobic, dawala mu tez troche mocniejsze sygnaly. Za 5 proba Avi w koncu sobie poradzil, za co zostal natychiast nagrodzony. Dla rozluznienia zaczeli zajmowac sie przejsciami miedzy klusem, a galopem oraz zmiana tempa w tychze chodach. Tutaj ogier od razu wykonywal cwiczenia bezblednie, a trwalo to conajmniej kilka minut. Po kotkiej przerwie  stepie, kiedy Fi rzucila wodze i kierwala konia jedynie dosiadem i lydkami (szlo im super) ruszyli klusem i zabrali se za cwiczenie pasazu. Avi pamietal o co chodzi i zaprezentowal sie d najlepszej strony. Po minucie powtorka i znowu tak samo poprawnie. Wtedy zagalopowali. Najpierw przeciwczyli dokladniej lotne zmiany nogi - robili je co dwa takty na przekatnej. A ze wszystko bylo w porzadku to wjechali na sciane kontrgalopem. Fri stwierdzila ze lotnych nigdy dosc, wiec po wykonaniu pelnego okrazenia znowu wjechali na przekatna i znowu byly lotne. Pozniej jednak zabral sie za ciagi. Przy pierwszych krokach Avalon troche sie myli, jednak szybko przypomnialo mu sie o co chodzi w tej figurze.
Zwolnili do klusa i przecwiczyli to samo w nizszym chodzie.
Tutaj wychodzilo nawet lepiej. Po chwili przerwy w postaci jazdy wyciagnietym klusem, przyszla pora na piaff. Kon chcial pzejsc do pasazu, jednak gdy tylko amazonka to odkryla dala mu wyrazniejsze wygnaly czego oczekuje. To wystarczylo, bo zaraz pozniej Avalon wykonal cwiczenie poprawnie. Cwiczyli te figury jeszcze przez jakies 20 minut w roznych konfiguracjach, ale kon swienie rozroznial sygnaly i pomylil sie chyba dwa raazy, po czym natychmiast korygowal swje ruchy. zasami lekko sie spinal, ale wystraczyla chwila przerwy, zeby odzyskiwal elastycznosc. Jeszcze troche poklusowali, po czym na zakonczenie nastapilo zatrzymanie w X i uklon.
 - Postepujemy sobie wokol jeziora - powiedziala Friday.
 - Jestem za, usiadze sobie na pomoscie.
 Wyjechali z hali i udalismyy sie w strone naszego jeziorka. Ja od razu wazlam na drewaniny, odnowiony pomost i usiadlam na samym koncu. Obserwowalam Avalona, ktory spocony po treningu odzyskiwal energie widzac gddzie sie znalazl. Raz nawet zaklusowal sam z siebie, ale amazonka szybko zareagowala. Stepowali sobie jakies 2 metry od brzegu, rosla tam trawa, ale niewysoka, bo regularnie koszona. SIwy ogier wygladal pieknie, a jeszcze odbijal sie w wodzie. Posanowilam wyjac telefon i zrobic im zdjecie . Kiedy juz skonczyli i zjechalismy do stajni, przeslalam je Fri, ktora jeszcze w boksie ustawila je sobie na tapete i pokazala koniowi.
 - Zobacz jak jestes piekny... - powiedziala, czule miziajac go po pyszczku.
 Zanioslymy sprzet do siodlarni i to tyle, trening bardzo udany. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz