Rodzaj treningu: crossowy
Data i godzina: 15 kwietnia, 17:45
Pary: Natasha & Niyati
Dzień był upalny, dlatego dopiero wieczorem pojawiła się jakakolwiek możliwość trenowania koni. Niyati czekała cały ten czas by zabrać Natashę na tor crossowy. Kiedy weszła do siodlarni zauważyła nową amazonkę – Zoe.
- Hej. - Uśmiechnęła się, ale tamta jedynie puściła jej oczko i wyszła drugimi drzwiami.
Niya wzruszyła ramionami, po czym zabrała wszystko czego potrzebowała i ruszyła do boksu Natashy. Klacz nie była bardzo brudna, dlatego już po kilku minutach była gotowa do jazdy. Niyati założyła rękawiczki i wyprowadziła klacz na zewnątrz, gdzie zaraz sprawnie zainstalowała się w siodle.
Od razu ruszyła konia do stępa, kierując go w stronę drogi do lasu. W międzyczasie wydłużyła puśliska do odpowiedniej dla niej długości. Jej uwaga szybko wróciła w całości do Natashy. Znając charakterek Nat lepiej było być czujnym na jej grzbiecie. Niyati ledwo o tym pomyślała, a już przeżyła gwałtowne odskoczenie z powodu jakiegoś hałasu w krzakach. Westchnęła i mocniej wypchnęła klacz, która wcześniej zatrzymała się z wrażenia w miejscu i nie chciała się ruszyć.
Na szczęście była to jedyna przygoda, bowiem Natasha szybko uświadomiła sobie, że siedzi na niej ktoś z umiejętnościami. Starała się być grzeczna, ale że miała w sobie sporo energii to jednak była nieco zbyt żwawa. Podczas kłusa wyrywała do galopu, a podczas galopu przyspieszała tak, że amazonka przeczuwała rychłe poniesienie. Nic takiego się jednak nie stało, chociaż na tor dotarły w rekordowym czasie. Z biegu skoczyły niewielką kłodę, po czym wykonały kilka dużych wolt w wolniejszym galopie, zmieniły nogę i przeskoczyły przed beczkę. Wtedy zwolniły do kłusa, gdzie również wykonały kilka wolt, a później zrobiły sobie małą przerwę w stępie. Przechadzały się po torze, by Natasha mogła zapoznać się z przeszkodami. Dzięki temu zmniejszało się ryzyko wyłamań podczas przejazdu.
W końcu jednak przyszedł czas na sprawdzenie się. Natasha mieszkała w Echo od kilku tygodni i przeżyła tu już kilka treningów, ale podczas każdego z nich płoszyła się przynajmniej raz.
Niya wypchnęła konia do galopu i z uśmiechem odnotowała bardzo ładne przejście. Natasha wydawała się być bardzo chętna do skoków, co dobrze wróżyło. Ruszyły zatem na pierwszą przeszkodę – hydrę. Klacz biegła miarowym tempem, była pewna siebie, a mocny impuls odpowiednio zmotywował ją do skoku. Silnie odbiła się od ziemi i pięknie przefrunęła nad gałęziami. Niya pochwaliła ją, by utrzymać dobre nastawienie. Nie zwalniając pobiegły w stronę sunken road. Zeskok z bankietu poszedł jej nieźle, wskoczenie na kolejny zresztą też. Niya starała się ze wszystkich sił by utrzymać tempo i udało się. Natasha dumna z siebie przyspieszyła i dumnie eksponowała wszystkie mięśnie. Dwie stacjonaty ozdobione gałęziami i kwiatami nie były dla niej wyzwaniem. Była w naprawdę dobrym humorze, a Niyati robiła wszystko by tego nie zepsuć. Wyzwaniem mógł być solidnie zbudowany, duży stół, dlatego Niya upewniła się, że klacz jest dobrze pilnowała i silnie wypchnęła ją do skoku w najodpowiedniejszym miejscu. Słyszała, że Nat uderzyła kopytami w blat, ale miała na sobie dobre ochraniacze, a jej chód po po kilkunastu metrach od wylądowania wcale się nie zmienił. Uspokojona skierowała klacz do lasu, gdzie leżało kilka kłód, a na koniec próg, z którego zeskakiwało się prosto do wody. Tak jak wszystko inne szło Natashy rewelacyjnie, tak ostatni krok przysporzył amazonce mini zawał serca. Nat najpierw zatrzymała się w pełnego galopu, później zadębowała, ale straciła równowagę i ostatecznie uratowała się skokiem do jeziorka. Cudem wylądowała poprawnie i zaskoczona przez jakiś czas biegła automatycznie, ślepo słuchając komend Niyati. A w wodzie znajdowała się beczka oraz dwa niskie fronty. Po wskoczeniu na próg miały chwilę na swobodny galop, gdzie Nat odzyskała równowagę psychiczną i prychnęła sobie szczerze, na znak, że w sumie to może już dotrzeć do końca bez odstawiania cyrków. Zatem przeskoczyły corner, hydrę, oksera, a na koniec został im tylko szwed. Niya profilaktycznie dała klaczy mocniejszy impuls, ale ku jej zaskoczeniu nic się nie stało – to znaczy stało się! Skok się stał! Natasha pięknym susem pokonała przeszkodę i na koniec bryknęła. Zadowolona Niya wyklepała ją porządnie i obiecała jej słodkości po powrocie do stajni. Niedługo później zwolniły do kłusa i tymże chodem pokonały większość drogi do domu. Po drodze odwiedziły jeszcze pewien stary sad, ukryty na leśnej polanie, by sprawdzić czy drzewa już zakwitły. Na miejscu przywitał je piękny zapach, bowiem kwiatów było mnóstwo, a pokrywając dokładnie każdą koronę wyglądały cudownie. Niya zrobiła im kilka zdjęć telefonem, a wtedy zorientowała się jak dużo czas zajął im trening. Szybkim stępem wróciły do stajni, gdzie w boksie Nat została uwolniona z całego sprzętu. Dostała też obiecane smakołyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz