środa, 23 sierpnia 2017

76. It's a Trap!, First Lady of Biscuitland

It's a Trap! & Harry

Na dziś zapowiadano upały, dlatego trening wyścigowy musiał odbyć się wcześnie rano. Obydwie klacze niedługo po śniadaniu zostały wyczyszczone i wyprowadzone przed stajnię, gdzie stała już przygotowana przyczepa. Nash wprowadził do niej Trap, podczas gdy Natalie zajęła się Lady. Kiedy wszystko było już gotowe Harry odpalił silnik i cała piątka udała się na położony kilka kilometrów dalej tor wyścigowy. Droga zajęła im zaledwie 10 minut.
- Idę zapłacić kierownikowi za następny miesiąc – oznajmił Nash, wyskakując z samochodu zaparkowanego obok bieżni.
- A my siodłamy – Harry skinął na Nat, która wyciągała ze schowka sprzęt.
Kilka minut później obydwa konie miały na sobie cały potrzebny sprzęt. Lady przyjęła to bardzo spokojnie, za to Trap była nerwowa i wyrywała się swojemu dżokejowi. Ten z trudem zdołał na nią wskoczyć i dopiero wtedy odrobinę się ogarnęła. Lady nie miała problemu z siedzącą na nią amazonką. Pozwoliła się zaprowadzić do barierki i stępem szła tuż przy niej. Najwyraźniej była jeszcze śpiąca, bo jej ruchy nie były dość żwawe, ale po kilkudziesięciu metrach przeciągnęła się, westchnęła i przyspieszyła do marszu. W dużej odległości za nimi stępowała Trap, chociaż jej chód wskazywał bardziej na pasaż, lub inne skomplikowane ujeżdżeniowe figury. Klaczka próbowała wyrywać wodze, bowiem chciała jak najszybciej przyspieszyć i polecieć galopem na koniec świata. Niestety najpierw musiała przetrwać rozgrzewkę. Harry nie mógł już dłużej się z nią szarpać, więc zakłusował. Folblutka zaczęła się wyrywać jeszcze bardziej. Jeździec zakręcał nią za każdym razem gdy próbowała swoich sztuczek i w końcu odpuściła na tyle, by dało się na niej kłusować w linii prostej. Niedługo później dogonili drugą parę, która słysząc przyspieszone kroki, również przeszła do wyższego chodu. Poruszali się żwawym kłusem, jadąc przy barierce w odległości kilkunastu metrów od siebie. Niedługo później przeszli do skróconego galopu, a konie jeszcze trudniej dawały się wstrzymywać. Nawet zwykle spokojna Lady nabrała wielkiej ochoty na pokazanie swoich możliwości. Trap stawała się coraz bardziej uciążliwa, ale Harry jako tako dawał sobie radę. 
- Możemy powoli przyspieszać – powiedział przez komunikator w uchu.
Nat lekko odpuściła, łydkami zachęciła klacz do szybszego biegu. Lady nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Trap tym bardziej… Gniada jak tylko zobaczyła co się święci wystrzeliła przed siebie z taką energią i uporem, że Harry niemal z niej zleciał. Dopiero gdy zrównała się z koleżanką udało mu się na dobre odzyskać równowagę i kontrolę nad koniem. Nie pozwolił jej już na więcej, toteż obydwie klacze biegły kentrem nos w nos, co tylko napawało je większą wolą walki. 
- Dajmy im chwilę, a później znowu trochę przyspieszymy. Dzisiaj zrobimy dwa tysiące metrów.
Czyli półtorej okrążenia, z czego pół było już za nimi. Konie radośnie zaakceptowały kolejne przyspieszenie, ale z mniejszym entuzjazmem przyjęły do wiadomości, że dalej muszą biec tuż obok siebie. Zaczęły parskać przy każdym kroku, poruszając się z gracją i siłą jednocześnie. Z boku prezentowały się niesamowicie, ich rozciągnięte ciała i dobrze widoczny każdy mięsień, pracowały z zaangażowaniem. Bardzo chciały już iść na całość, ale jeźdźcy ciągle im na to nie pozwalali. Dopiero pod koniec, kiedy do przyjętej linii mety została ostatnia prosta, poluzowali wodze. Klacze jakby rozwinęły skrzydła. Natychmiast uwolniły wstrzymywaną energię i wystrzelił przed siebie jakby miały silniki w zadach. Nat była szczerze zaskoczona siłą i szybkością swojego wierzchowca. Trap udało się ją wyprzedzić, ale tym razem nie było to takie łatwe. Obydwie mknęły przed siebie, zdawały się przyspieszać coraz bardziej. Wkładały w ten bieg całą swoją siłę i zaangażowanie. Trap jednak niedługo później zaczęła się męczyć, więc musiała zwolnić, a to wykorzystała Lady, której udało się zmniejszyć dzielącą ich odległość do pół długości. To był imponujący wynik dla tej klaczy. 
Obydwie zwolniły do kłusa, a po chwili przerwy jeszcze na chwilę zagalopowały. Ale był to galop wyjątkowo łagodny, na luźniejszych wodzach. Później czekało ich jeszcze sporo stępa, ale wtedy już obydwie zachowywały się grzecznie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz